Michał Leśniewski portretuje Plymoutha Dustera 1970

   Kiedy silnik różowego Wartburga zgasł, odsłaniając ciszę panującą na placu w centrum Wołomina, okazało się że jako pierwsi przyjechaliśmy na zlot. Dopiero po kilkunastu minutach zaczęli zjeżdżać się pozostali uczestnicy. Pojawiło się między innymi Renault 10 - jeden z moich ulubionych samochodów. Aut przybywało, aż zabrakło dla nich miejsca na parkingu. Nowoprzybyłych organizatorzy kierowali na sąsiedni parking.

    Poszedłem więc rzucić okiem, co na parkingu piszczy. W pewnym oddaleniu od innych samochodów zobaczyłem malowanego aerografem Plymoutha Dustera. Zdążyłem zrobić kilka zdjęć, kiedy usłyszałem sygnał nawołujący do odjazdu.

    Kawalkada samochodów ruszyła, jednak nigdzie mogłem dojrzeć tego malowanego potwora. Dopiero gdy zatrzymaliśmy się na terenie Domu Dziecka w Dębinkach, ponownie ujrzałem Plymoutha.

    Motocykliści, którzy brali udział w zlocie natychmiast zostali oblepieni przez rozkrzyczaną dzieciarnię. Z placu co chwila podnosił się tuman kurzu wzniecany przez ryczące silnikami ciężkie motocykle, obwieszone zadowolonymi dzieciakami. Nie codzień mają okazję pojeździć na takich wynalazkach. Nawet jako pasażerowie.